Powoli wracam do Dungeons & Dragons 4e

Polecam, ja prowadziłem to krótko, ale bardzo dobrze się bawiłem. Miałem w przygodzie farmę świnioludzi jak z Orwella, miałem (nie aż tak bardzo) odległe Kobiałkowe Góry do zwiedzenia czy miejscowości typu Złomkowo Kolonia, albo Rakietowo Górne. Ogólnie rzecz biorąc to całkiem wesoła apokalipsa. Zapewne autorzy oryginalnego Gamma World przewracali się w grobie. A jeśli sobie przygotujesz karty z możliwymi Originami (ja tak zrobiłem), to tworzenie postaci jest banalnie szybkie, więc gra ma szansę być podjęta niemal z marszu. Ot, gracz ciągnie dwie karty z talii Origins, ma więc już wszystkie zdolności przed sobą, uzupełnia kartę postaci o współczynniki, zaznacza ptaszkiem na handoucie zawierającym tabelkę broni i pancerza co ma, ciągnie z talii mutację Alpha i sprzęt Omega - i już można działać, a wszystko jest na kartach przed Graczem rozpisane.

Aż mi się "Wesele w Atomicach" przypomniało

Muszę się za poznanie czwartej edycji DeDeków kiedyś zabrać, bo właśnie często jest porównywane te DeDeki wyklęte do trzeciej edycji Młotka, co brzmi dla mnie akurat bardziej jak zaleta xD fakt, poprowadzić niepoprowadziłem, ale podobało mi się co tam się mechanicznie wyrabiało. W sumie jakby nie patrzeć to taka beta wersja Genesys. Jedyne baty jakie należały by sie trzeciej edycji to skiepszczony po całości format, który mocno podbił cenę. Then again, Soulboundowi też się obrywało za to, że nie ma rzucania k100 na Cichy chód na wsi
Słyszałem coś o inbie związanej z tym, że sporo materiałów do D&D4e były cyfrowe i obecnie ta baza jest martwa, ale nie robiłem riserczu pod tym kątem, więc całkiem możliwe że coś kręcę xD'

Niestety to prawda, WotC odważnie wtedy eksperymentowało z cyfrowymi dodatkami, serwisami itp - i większość tego przepadła w mroku dziejów.

Największym problemem, jeśli zależy nam na wersji PL, to to że po polsku wyszły tylko 3 podręczniki.
W pozostałych bazowych podręcznikach są najfajniejsze rzeczy + niektóre klasyczne postacie z D&D (Bard, Mnich etc.)
Miałem nowego gracza, który był wściekły że nie mógł grać przy moim stole mnichem, bo nie miałem jednego z podstawowych podręczników.
w 4e mnich z tego co kojarzę był o wieeele bardziej skomplikowany, miał fokusy ki, bardzo manipulował swoim położeniem na polu bitwy i mógł przesuwać innych + mógł aktywować różne style walki po każdym ataku. Gracz powiedział, że to debilne, i mnich powinien walić tylko unarmed attack i elo.

Panie kochany, ja edycję polską skreśliłem z miejsca lata temu. A 4e kładzie ogólnie ogromny (chyba największy ze wszystkich edycji) nacisk na pozycję na polu walki, odległości, stawianie magicznych ścian, pole rażenia itp.

Rag. wrote:4e to nalepsze DD, chociaż nadal PF2, szczególne teraz jak wyszedł remaster górą!

Chcesz powiedzieć więcej w czym pf2 remaster > pf2?

I w sumie w ogóle co nieco o tym jakie są najważniejsze zmiany i dlaczego tak.

wyrzucono wszystkie westyże D&D (alignment, nazwy czarów + szkoły magii), dodali holy/unholy zamiast alignment damage, przebudowali klasę wiedźmy, trochę pozmieniali wizarda i kleryka, dodano reposition jako manewr i poprawili disarm, plus duzo mniejszych pierdół

4 edycja w ogóle istniała?

Owszem, i jest powszechnie uważana za najgorszą (i chyba nawet najsłabiej się sprzedającą) edycję dedeków. A szkoda, bo ją strasznie lubię :/

4th to też ludzi strasznie wpieniła dojeniem kasy. Bo najpierw 3 i nowe poderki + d20. Potem 3.5 która miała być spoko kompatybilna, no ale tak nie do końca była i kto by chciał grać w starą i gorszą, nie? A potem dowalili 4, nowa licencja, nowe zasady, jakieś dziwne pomysły na abonamenty.

Co gorsza, podręczniki do 4e były skonstruowane w bardzo specyficzny sposób: w każdym poderku było mało ras i klas, ale każda dostawała multum opcji. W praktyce oznaczało to, że:

a) albo dostałeś to, co chciałeś, w podręczniku, który kupiłeś i w zasadzie nie masz potrzeby kupowania kolejnych (bo np. chciałeś grać elfem wizardem, w podstawce jest pierdyliard opcji dla elfów i wizardów, więc po co ci więcej?)
b) nie dostałeś tego, co chciałeś, i musiałeś cierpliwie czekać, aż wyjdą kolejne podręczniki, żeby móc je kupić dla tej jednej rzeczy, na której ci zależy. A żeby mieć wiele opcji — trzeba było mozolnie kolekcjonować wszystko. Na przykład chcesz grać gnomem mnichem? Sorry, oprócz wielkiej trójcy musisz dokupić jeszcze dwa osobne suplementy. A przecież gnom mnich to nie jest jakaś specjalnie wyszukana, egzotyczna kombinacja, we wcześniejszych edycjach to było w podstawce — a tu nagle nie jest.

To było szalenie irytujące gdy ta gra dopiero wychodziła i nie dało się wszystkiego kupić za jednym zamachem.

Z mojej perspektywy DnD 4ed, jest czymś podobnym do WH 3ed.

Nigdy nawet nie miałem okazji zobaczyć na oczy.

Stellariusz wrote:Z mojej perspektywy DnD 4ed, jest czymś podobnym do WH 3ed.

Nigdy nawet nie miałem okazji zobaczyć na oczy.

W obu przypadkach jest czego żałować.